Ech, dzieje się w tym Heidelbergu, dzieje. Od ostatniej notki upłynęło wiele wody w Neckarze i jeszcze więcej godzin w pracy. Dużo pisania i eksperymentów. Obiecuję się wkrótce poprawić.
Poniższe rysunki przedstawiają to o czym ostatnio myślę dniami i nocami. Nie jest to romantyczne prawda? :)
PS. Za najlepsze (najśmieszniejsze) skojarzenia z tymi rysunkami przewiduję nagrodę:)
sobota, 21 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mnie się przeważnie wszystko kojarzy z jedzeniem. To może być jakaś potrawa XXVI wieku. Kolorowy makaron wstążki i sosy, powiedzmy grzybowy i brokułowy, które uciekły z naczynia i teraz latają sobie w stanie nieważkości...
OdpowiedzUsuńGórne zdjęcie to czterogłowy smok. To na dole to wybuch zielonego wulkanu.
OdpowiedzUsuńHej Tukan,
OdpowiedzUsuńna piatkowym spotkaniu w Marstallu wydales mi sie znajomy...no i w koncu skojarzylam gdzie juz Cie widzialam! Juz kiedys trafilam na twoj blog, przypadkiem, po tym jak wrzucilam w google "papugi, heidelberg".;)Ech, ten swiat jest maly.
Co do obrazka, to to cos przypomina mi ludzika z happy tree friends, ktoremu jak zwykle cos bardzo przykrego sie przydarzylo. Ten wyglada jakby go ktos rozdeptal...
pozdrawiam
Magda