Ech, dzieje się w tym Heidelbergu, dzieje. Od ostatniej notki upłynęło wiele wody w Neckarze i jeszcze więcej godzin w pracy. Dużo pisania i eksperymentów. Obiecuję się wkrótce poprawić.
Poniższe rysunki przedstawiają to o czym ostatnio myślę dniami i nocami. Nie jest to romantyczne prawda? :)
PS. Za najlepsze (najśmieszniejsze) skojarzenia z tymi rysunkami przewiduję nagrodę:)
sobota, 21 marca 2009
poniedziałek, 9 marca 2009
Piwo w Heidelbergu
Dzisiejsza notka będzie mocno banjacka, będzie mianowicie o piwie. Jak wiadomo piwo jest w Niemczech bardzo popularne i mieszkając w tym kraju nie sposób przejść obok tematu obojętnie. Występuje ono w wielu rodzajach, najważniejsze z nich to Pils, Export i Weizen (pszeniczne). Piwa pszeniczne dzielą się na Kristall, Hefe oraz moje ulubione ciemne Dunkelhefeweizen. W Heidelbergu na ulicy Kurpfalzring znajduje się browar produkujący regionalne piwo nazywające się Heidelberger.
A tak wygląda moment picia piwa Heidelberger.
W innej scenerii.
Na koniec kilka rodzajów piwa butelkowego.
A tak wygląda moment picia piwa Heidelberger.
W innej scenerii.
Na koniec kilka rodzajów piwa butelkowego.
niedziela, 8 marca 2009
Zamek
Zamek za dnia...
... oraz nocą.
Zamek (Heidelberger Schloß) jest jednym z najładniejszych miejsc w Heidelbergu. Majestatycznie góruje on nad Starym Miastem. Niestety zamek pięknie wygląda tylko na zdjęciach bądź z daleka, gdyż właściwie to co z niego ocalało to same mury. Na zamku znajduje się jedna z największych beczek na wino (o której na pewno jeszcze napiszę) oraz bardzo ciekawe Muzeum Farmacji.
... oraz nocą.
Zamek (Heidelberger Schloß) jest jednym z najładniejszych miejsc w Heidelbergu. Majestatycznie góruje on nad Starym Miastem. Niestety zamek pięknie wygląda tylko na zdjęciach bądź z daleka, gdyż właściwie to co z niego ocalało to same mury. Na zamku znajduje się jedna z największych beczek na wino (o której na pewno jeszcze napiszę) oraz bardzo ciekawe Muzeum Farmacji.
sobota, 7 marca 2009
Awifauna Heidelbergu
Temat ptasi jest mi bardzo bliski. Co prawda ptaszek na zdjęciu ustępuje Tukanowi, lecz gdy go zobaczyłem po raz pierwszy widok ten zdecydowanie mnie zaskoczył. Okazuje się, że ta zielona papużka nie jest w Heidelbergu odosobnionym przypadkiem. Żyją tu całe stada, wręcz hordy, zielonych skrzydlatych stworów, które nic a nic nie robią sobie nawet z dosyć śnieżnej zimy. Jak widać nie trzeba jechać zbyt daleko na południe aby móc podziwiać papugi na wolności.
piątek, 6 marca 2009
Kartoffel salat
Bohaterem dzisiejszej notki jest sałatka ziemniaczana. Jest to typowy przysmak niemiecki, choć słowo "przysmak" niekoniecznie się nadaje, ale o gustach się przecież nie dyskutuje. Występuje w każdym sklepie w różnej postaci i cenie. Może być z dodatkiem szczypiorku, cebulki, jajka, szyneczki... właściwie wszystko tam pakują. Cena dosyć przystępna, powyższe opakowanie kosztowało 1.59 euro za 1 kg. Po prostu palce lizać prawda?:)
czwartek, 5 marca 2009
Kościół p.w. Św. Pankracego w Dossenheim
Zdarzyło się, że jakiś czas temu zamieszkałem w sąsiedztwie tegoż kościoła. Posiada on niesamowity potencjał budzenia dzięki zamontowanym na wieży dzwonom. Otóż dzwony te dzwonią od godziny 6 do 22. Co kwadrans można wysłuchać pięknej melodii wybijanej na małym dzwonie, a co godzina usłyszymy mały i duży dzwon wybijający czas. O godzinie 17:45, 18:10, 18:45, 20:05 biją wszystkie dzwony na raz, przez 10-15 minut. Niestety nie odgadłem jeszcze co to ma na celu? Oczywiście dzwony biją częściej, ale całe szczęście w tym czasie pracuję.
środa, 4 marca 2009
Erika Steinbach (ktokolwiek widział, ktokolwiek wie)
Od kilku dni, gdy zaglądam na moje ulubione portale informacyjne, jestem bombardowany informacjami o tej Pani. Jakiekolwiek byłoby moje zdanie, nie jest to przedmiotem bloga, to dziś po raz pierwszy usłyszałem o niej od Niemca. Pięknego poranka, jak zwykle pochłonięty degustacją pysznej nikaraguańskiej kawy, konwersowałem z Astrid. Nagle, ni stąd ni z owąd, pojawiła się ona, Erika.
- Przemek (czyt. tszemekk), Erika Steinbach...
- O nie! - pomyślałem - to się zacznie!
- Przemek, kim do licha jest ta Erika, dziś mówili w radio, że Polakom coś tam się nie podoba. O co chodzi?
- Uff... - odetchnąłem z ulgą, że Astrid nie wie kim ona jest po czym zacząłem klasyczną antyniemiecką tyradę, nie omieszkałem wspomnieć o Cedyni i Grunwaldzie, Oświęcimiu i Majdanku, komorach gazowych, jak brzydkie są Niemki, jak niedobre jest niemieckie jedzenie itp. itd.
Mówiąc bardziej serio. Po tym zalązku dyskusji postanowiłem zrobić sondę wśród moich znajomych Niemców i co się okazało? Nikt nie słyszał o Erice Steinbach! Ta kobieta po prostu nie istnieje w świadomości przeciętnego niemieckiego mieszkańca Heidelbergu. My, Polacy, chyba powinniśmy brać przykład z tej ignorancji. Od dziś nie wiem kim Erika jest.
- Przemek (czyt. tszemekk), Erika Steinbach...
- O nie! - pomyślałem - to się zacznie!
- Przemek, kim do licha jest ta Erika, dziś mówili w radio, że Polakom coś tam się nie podoba. O co chodzi?
- Uff... - odetchnąłem z ulgą, że Astrid nie wie kim ona jest po czym zacząłem klasyczną antyniemiecką tyradę, nie omieszkałem wspomnieć o Cedyni i Grunwaldzie, Oświęcimiu i Majdanku, komorach gazowych, jak brzydkie są Niemki, jak niedobre jest niemieckie jedzenie itp. itd.
Mówiąc bardziej serio. Po tym zalązku dyskusji postanowiłem zrobić sondę wśród moich znajomych Niemców i co się okazało? Nikt nie słyszał o Erice Steinbach! Ta kobieta po prostu nie istnieje w świadomości przeciętnego niemieckiego mieszkańca Heidelbergu. My, Polacy, chyba powinniśmy brać przykład z tej ignorancji. Od dziś nie wiem kim Erika jest.
Etykiety:
Astrid,
dyskusje w Heidelbergu,
Erika,
kawa,
Steinbach,
życie codzienne
Subskrybuj:
Posty (Atom)